i tylnymi drzwiami, omijając tłum poszliśmy znowu do parku. <br> Uczucie jakby odrętwienia i nierealności ogarnęło nas oboje: nie czułam ani strachu, ani żalu, tylko wewnętrzną pustkę. Nie zdawałam sobie sprawy z upływu czasu. Szliśmy, przysiadaliśmy na ławkach i znów szliśmy dalej pustymi, jak we śnie, alejami rozmawiając o byle czym. Odszukała nas pokojówka Jadzia i powiedziała po polsku: panie hrabio, zaprowadzę państwa bocznymi drogami do Łosek. Kto to wie, co się będzie w domu działo. <br> Przyniosła kurtkę dla Pola, płaszcz dla mnie, pomogła nam się ubrać i poprowadziła przez pola, ogrody, opłotki chłopskich zagród. Mężczyzn nie było widać, tylko kobiety i