Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
małymi zaliczkami pobrał swoje honorarium. Robił jednak miny, że został karygodnie oszukany.
Taki był Staś. Cudowne wieczne dziecko, radujące się irytacją innych, obezwładniające każdy entuzjazm i zapał.
Chodził po Krakowie w nimbie wielkiej nadziei literatury, okadzany przez warszawskich przyjaciół, stale zajęty jakimiś aferami, zawsze wygłaszający sarkastyczny komentarz do każdego wydarzenia.
Odwiedziłem go później, już w Warszawie. To nie był ten sam człowiek. Z postawnego, przystojnego młodego człowieka prawie nic nie pozostało. Przytył, twarz miał obrzękłą. Nie wychodził prawie z mieszkania i przez większość dnia prowadził rozmowy telefoniczne. Siedziałem u niego prawie dwie godziny, a rozmawialiśmy może trzydzieści minut. Ciągle ktoś do
małymi zaliczkami pobrał swoje honorarium. Robił jednak miny, że został karygodnie oszukany.<br>Taki był Staś. Cudowne wieczne dziecko, radujące się irytacją innych, obezwładniające każdy entuzjazm i zapał.<br>Chodził po Krakowie w nimbie wielkiej nadziei literatury, okadzany przez warszawskich przyjaciół, stale zajęty jakimiś aferami, zawsze wygłaszający sarkastyczny komentarz do każdego wydarzenia.<br>Odwiedziłem go później, już w Warszawie. To nie był ten sam człowiek. Z postawnego, przystojnego młodego człowieka prawie nic nie pozostało. Przytył, twarz miał obrzękłą. Nie wychodził prawie z mieszkania i przez większość dnia prowadził rozmowy telefoniczne. Siedziałem u niego prawie dwie godziny, a rozmawialiśmy może trzydzieści minut. Ciągle ktoś do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego