mu było mówić, niecierpliwiło go to w najwyższym stopniu, forsował głos, co jeszcze pogarszało jego stan. Dlatego zdecydował się mnie wysłać. Mówiąc to wszystko, wyrzucałem sobie, że odpowiadam za dokładnie na pytanie o charakterze grzecznościowym. Nie byłem też pewien, czy słusznie czynię, że nie mówię księdzu de Vos całej prawdy. Ojciec polecił niczego przed nim nie ukrywać. Nie mogłem się jednak zdecydować, by wyznać, że astma ojca, chociaż dokuczliwa, nie powstrzymałaby go od przyjazdu. Bardziej od jej ataków lękał się upokorzeń w Rzymie. Ksiądz de Vos odczekał, aż skończę. Po czym postawił następne pytanie. Wiązało się ono ze sprawą zdrowia ojca