go nie znałam, tylko przyszedł do Zbyszka, a Zbyszka nie było <gap> poczekać. To ja go na górę. Mówię <q>pan idzie na kawkę, poczeka.</q> <q>Nie, ależ skąd, ja nie będę pani przeszkadzał.</q> A to, a tamto. Ja mówię <q>Pan idzie, bo ja mam do pana biznes jeden. Mam do pana sprawę.</q> On taki zdziwiony, co ja mogę od niego chcieć, jak ja go pierwszy raz na oczy widzę. <vocal desc="laugh"></><br><who2>No tak.</><br><who1>I się okazał tak wdzięcznym rozmówcą. Był taki w ogóle wniebowzięty, że ja go tu gościłam, sobie pogadał, że mu się przypomniało, że Zbyszkowi jakieś pieniądze jest winien, gdzieś tam kiedyś tam pięćdziesiąt