Upadł jednak fatalnie, skręcony jak korkociąg, i nie stać go było na cokolwiek poza trwaniem w takiej właśnie pozycji.<br>W dodatku wozem rzuciło ku poboczu. Byli już jednym kołem w rowie i jedną nogą na tamtym świecie, kiedy Fabisek zwalił się z prawej na kierownicę, gwałtownie odpychając ją od siebie. Opięta skórą kierownica prześliznęła się Sulińskiemu między palcami. Niewiele, zaledwie o centymetry, których brakowało do wyprostowania kierunku jazdy.<br>Mercedes mknął, nadal trzymając się drogi.<br>- Zostaw!!!<br>Suliński nigdy nie dowiedział się, kogo Fabisek miał na myśli, wyduszając z krtani ten piskliwy, łamiący się krzyk. Równie szybko jak ku fotelowi kierowcy, jego sąsiad