zanocowała - zaproponowałam ponuro. - Będziesz miała z głowy, na tego naszego mordercę można liczyć bezbłędnie. Nikomu nie przepuści.<br>Alicja spojrzała na mnie z powątpiewaniem i nagle jakby się ocknęła. Tępota na jej obliczu ustąpiła miejsca zgrozie i rozpaczy.<br>- O rany boskie, słuchaj, może ona jeszcze żyje?! Tak samo jak tamci...! Pogotowie!!<br>- Oszalałaś, istna rzeźnia w pokoju, a ona ma żyć - zaprotestowałam, ale Alicja nie słuchała. Rzuciła się do telefonu, wezwała pogotowie, po czym odnalazła pana Muldgaarda. Ręce jej się trzęsły i wyglądała, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę, co się stało.<br>Pogotowie przyjechało po paru minutach. Roztrzęsiona Alicja konwersowała z lekarzem, tym