one leczą rany.<br>Nawet śmierć jest daleka, jak była w dzieciństwie.<br>Zwierzęta domowe śpią ufnie przy twoich stopach,<br>A płomień świecy<br>Nieruchomieje jak miecz czuwający.<br><br>Wszystko, co wokół - krzesła, książki, kwiaty<br>Ubierają się w odświętność, powagę i czoła<br>Wysokie. I oto - nikczemny -<br>Twarzą stajesz wobec świata, jak glob naprzeciw globu.<br><br>Oto wiesz na pewno: za twoją kotarą<br>Jest tylko ściana, nie ma Poloniuszy.<br>Oto czujesz bezpiecznie: w środku twojej dumy<br>Nie zagości ni karzeł, ani też pochlebca.<br>Oto szepczesz zaledwie,<br>Układając zgłoski -<br>A słyszysz: księżyc dźwiękiem odpowiada.<br><br>Godziny przy piórze - one leczą rany,<br>One też wstrzymują od ran zadawania.<br>Patrz: podniosłeś