Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
garnizonu! A pamięta pani, jak Wertyński śpiewał o puszystych, białych chryzantemach?
Patrzyli na siebie, trzymając się za ręce.
- Co z moim Michałem? Pożegnałam go dwudziestego szóstego sierpnia... Żyje?
- To żadne wieści do pani nie dotarły? Długo jeszcze była pani w Grodnie? Do kwietnia czterdziestego roku? To dziwne, miałby czas napisać. Otóż Michał był ranny w bitwie nad Bzurą. Dostał odłamkiem w płuco i trochę go pokiereszowało. Chyba w ósmym albo dziewiątym dniu bitwy, w okolicach Sochaczewa, pod koniec naszych tam bojów. Położyli na nas gwałtowny ogień, wybili mi kanonierów, konie. Cudem boskim ja nie oberwałem, a można powiedzieć, że i Michałowi
garnizonu! A pamięta pani, jak Wertyński śpiewał o puszystych, białych chryzantemach?<br>Patrzyli na siebie, trzymając się za ręce.<br>- Co z moim Michałem? Pożegnałam go dwudziestego szóstego sierpnia... Żyje?<br>- To żadne wieści do pani nie dotarły? Długo jeszcze była pani w Grodnie? Do kwietnia czterdziestego roku? To dziwne, miałby czas napisać. Otóż Michał był ranny w bitwie nad Bzurą. Dostał odłamkiem w płuco i trochę go pokiereszowało. Chyba w ósmym albo dziewiątym dniu bitwy, w okolicach Sochaczewa, pod koniec naszych tam bojów. Położyli na nas gwałtowny ogień, wybili mi kanonierów, konie. Cudem boskim ja nie oberwałem, a można powiedzieć, że i Michałowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego