Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
wlokła się i dłużyła, wzbierała leniwie jak zaogniony wrzód, który nieprędko pęknie. Tchórzliwy wybuch gniewu nie prowadził do buntu.
- Kiepełe, mów, jak było. Wszystko po kolei.
- Po kolei? Po kolei to było tak. Budzi mnie Mordarski w sobotę o czwartej rano jak psa i mówi, że ma do mnie interes. Otwieram oko i już wiem, po co je otworzyłem, bo znam go od piętnastu lat. Co mówi Mordarski? Mordarski mówi, to, co zawsze mówi. Skok na pewniaka. Mam po Jajecznego lecieć i tylko nas dwóch dopuszcza do interesu. Co mam robić, jak już otworzyłem jedno oko?
Otwieram drugie oko. I patrzę na
wlokła się i dłużyła, wzbierała leniwie jak zaogniony wrzód, który nieprędko pęknie. Tchórzliwy wybuch gniewu nie prowadził do buntu.<br>- Kiepełe, mów, jak było. Wszystko po kolei.<br>- Po kolei? Po kolei to było tak. Budzi mnie Mordarski w sobotę o czwartej rano jak psa i mówi, że ma do mnie interes. Otwieram oko i już wiem, po co je otworzyłem, bo znam go od piętnastu lat. Co mówi Mordarski? Mordarski mówi, to, co zawsze mówi. Skok na pewniaka. Mam po Jajecznego lecieć i tylko nas dwóch dopuszcza do interesu. Co mam robić, jak już otworzyłem jedno oko?<br>&lt;page nr=115&gt; Otwieram drugie oko. I patrzę na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego