Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
nauczył. On kurzy machorkę. Powiedział, że nam da.
- Da machorki?
- Jak my mu damy ten widelec pani Ziuty.
- Po co mu widelec?
- A bo ja wiem.
- Ten srebrny, z monogramem? To pamiątka z Grodna.
- E, mogła zgubić w drodze, nie? Byle gdzie mógł się zapodziać, co?
- Hm... A ile daje?
- Paczkę.
- Mało. Dwie albo i trzy paczki machorki... To widelec Stefana Batorego!
- E!... - podskoczył Mariuszek. - Króla?!... Nie gadaj.
- Tego samego, co ma wielki zamek nad Niemnem, pamiętasz?
- E, nie... E, tak! - Mariuszek zamrugał oczkami. - E, to pięć paczek machorki! Król to król! Co, nie? Cześć, Jurik. Lecę do Wasyla... Pilnuj ziemianki
nauczył. On kurzy machorkę. Powiedział, że nam da.<br>- Da machorki?<br>- Jak my mu damy ten widelec pani Ziuty.<br>- Po co mu widelec?<br>- A bo ja wiem.<br>- Ten srebrny, z monogramem? To pamiątka z Grodna.<br>- E, mogła zgubić w drodze, nie? Byle gdzie mógł się zapodziać, co?<br>- Hm... A ile daje?<br>- Paczkę.<br>- Mało. Dwie albo i trzy paczki machorki... To widelec Stefana Batorego!<br>- E!... - podskoczył Mariuszek. - Króla?!... Nie gadaj.<br>- Tego samego, co ma wielki zamek nad Niemnem, pamiętasz?<br>- E, nie... E, tak! - Mariuszek zamrugał oczkami. - E, to pięć paczek machorki! Król to król! Co, nie? Cześć, Jurik. Lecę do Wasyla... Pilnuj ziemianki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego