balkon sędzia z sędziną,<br>Doktor, choć mocna spał pod pierzyną,<br>Wybiegł i patrzy z poważną miną.<br><br>Z okna wychylił głowę mierniczy,<br>A już profesor z przeciwka krzyczy:<br><br>- Obywatele! Wiadra przynieście!<br>Wszyscy na rynek! Pali się w mieście,<br><br>Dom cały w ogniu, zaraz zawali się!<br>Pali się!<br> Pali się!<br> Pali się!<br> Pali się!<br><br>Biegną już ludzie z szybkością wielką:<br>Więc nauczyciel z nauczycielką,<br>Fryzjer, sekretarz, telegrafista,<br>No i milicjant, rzecz oczywista.<br><br>Straż jest gotowa w ciągu minuty.<br>Konia prowadzą - koń nie podkuty!<br>Trzeba zawołać szybko kowala,<br>Pożar na dobre się już rozpala!<br><br>Prędzej! Gdzie kowal?! To nie zabawka!<br>Dawać sikawkę! Gdzie jest