ramionom, których uderzenie znów ekspediuje mnie ku dziwnym komputerowym odgłosom i kosmicznym pierdnięciom. Taki jestem: przypadkowy i bezwolny. Nabijający nie wiadomo za co jakieś ekstra punkty, premie, dodatkowe kolejki, wpadający do tuneli z profitami, pobierający niezasłużone bonusy.<br>Ja - metalowa kulka, ja - robal, jeszcze parę dni temu byłem pewien, że oto Pan Bóg traci już cierpliwość i kończy z moim istnieniem. Tramwaj zazgrzytał na zakręcie, zatrzaskiwałem właśnie drzwi mojej alfy, gdy poczułem znów ten straszny bulgot w brzuchu. Pikając pilotem od centralnego zamka, z rezygnacją pomyślałem, że oto znudzony Bóg Ojciec zaczyna mnie rozgniatać. Jego noga obuta w sandał miażdży mnie robala, a