ciemnią smrekową odziane, dzikością surową tchnące, no, jednym słowem, Tatry. A zaś na niższych stokach i pogórzach, gdzie woda nie zdołała ziemi spłukać, ścieliły się tylko mchem zarosłe, pustynne hale lub zieleniły się tu i ówdzie płaty lichego owsa. <br>- Coś ty za myśl miał - zobaczywszy to wszystko rzekł do anioła Pan Bóg - żeś tak tę ziemię ukształcił? <br>- Chciałem ją, Panie, podnieść tak wysoko - tłumaczył się strapiony anioł - żeby więcej ciepła słonecznego dla niej uzyskać. <br>- A przez to właśnie chłód jej sprowadziłeś. Ten nawet lichy owiesek, co na niej rodzić się może, zanim podoła dojrzeć, mróz zetnie. Tak, tak - zadumał się nad Podhalem