Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie.
- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu.
Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo".
- Danke, Frau Gerta.
Ubranie popielate na szczęście nie zmięte. Trochę jeszcze nieobecny, wyszedł na skwer. Parafian coraz więcej. Schodzą się, dostojni, i pozdrawiają się półgłosem. Przekazują sobie z rąk do rąk dębowe drzwi kościelne, żeby przepuścić kobiety, dzieci i starców. "Blisko ambony? Nie, raczej w bocznej nawie". I usiadł na tym samym krześle co tydzień temu.
Kościół się zapełnił. Nie był to jednak tłum, bo można
Z kolei i piec pozieleniał. I może gawron byłby wyzdrowiał, gdyby nie pukanie. <br>- Jaaaa... - zareagował szybko, jak na młotek doktora sprawdzającego normalność refleksu. <br>Przez drzwi usłyszał głos Gerty: "Za pół godziny ksiądz proboszcz zaczyna nabożeństwo". <br>- Danke, Frau Gerta. <br>Ubranie popielate na szczęście nie zmięte. Trochę jeszcze nieobecny, wyszedł na skwer. Parafian coraz więcej. Schodzą się, dostojni, i pozdrawiają się półgłosem. Przekazują sobie z rąk do rąk dębowe drzwi kościelne, żeby przepuścić kobiety, dzieci i starców. "Blisko ambony? Nie, raczej w bocznej nawie". I usiadł na tym samym krześle co tydzień temu. <br>Kościół się zapełnił. Nie był to jednak tłum, bo można
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego