rozchodziły się w milionowych nakładach. Film, w którym śpiewał, stawał się kasowym przebojem. A przecież nie był aktorem. Miał problemy z dykcją i intonacją. Nie znał też nut, a na gitarze grał na poziomie przeciętnym. W życiu nie napisał ani jednej piosenki, wszystkie decyzje dotyczące repertuaru zostawiał swojemu menagerowi Tomowi Parkerowi. Ale gdy wychodził na scenę, nikt nie miał wątpliwości, że Elvis Presley był gwiazdą. Samą swoją obecnością potrafił zebrane na koncertach tłumy wprawić w trans. Wystarczyło, że wyszedł, zatańczył, uderzył w gitarę... <br>Urodzony w małym miasteczku, wychowywany tylko przez matkę, przez nauczycieli określany jako "mizerota", mały Elvis w niczym nie