świadectwo bez precedensu, bo napisane przez współuczestniczącą w niej, pełną serdecznych dla Polaków uczuć, Rosjankę. Zasługuje więc ono chyba na wznowienie teraz, kiedy można by tej książce zapewnić godną jej szatę. Kiedy w 1986 roku pierwszy raz byłem w Stanach, odwiedziłem pod Nowym Yorkiem Miszę po pięćdziesięciu latach rozłąki. Mariuszka, Pasza, Kostia i Sieroża już nie żyli. Na wieść o moim przyjeździe pojawiła się tylko staruszka (moja rówieśnica), Katia. Byłem zaskoczony, jak bardzo na starość upodobniła się do Paszy, jak wiele było w niej z inteligencji, dowcipu i czarującego sposobu bycia starszej siostry. Ale ponieważ Katię i Miszę widziałem bardzo krótko