czerwonym chodnikiem, tak w samą porę, żeby za długo nie<br>musiał trzymać nóg nad tym naszym błotem, i będą go (chodnik ma się<br>rozumieć) rozwijać aż do plebanii, żeby mu było iść wygodnie. A inni<br>poniosą nad nim baldachim, a kościelny poda mu kropidło, coby mógł po<br>nas pokropić sobie.<br> - Patrzcie, patrzcie, czerwonym chodnikiem... a to ci dopiero...<br> - Dlaczego czerwonym? - zapytał ich chłopak.<br> - Co dlaczego? - odrzekł chłop. - A, czerwonym... dlatego, że w<br>Skoczowie u Kokota od dwóch lat innego chodnika jak czerwony nie<br>dostaniesz.<br> - A kto to jest Kokot? - zapytał chłopak jeszcze.<br> - Kokot to jest taki wielki drań, co nie ma ogona