znaliśmy swoich języków: on rozumiał - jak się okazało - dwa-trzy słowa po polsku, a ja - boć przecie zaczęliśmy się w szkole uczyć tego języka! - dwadzieścia-trzydzieści słów po persku, nie miało to jednak znaczenia, bo porozumiewaliśmy się całkiem nieźle, zwłaszcza że ni stąd, ni zowąd nad strumykiem zjawił się starszy Pers z zielonym emaliowanym dzbanuszkiem pokrytym napisami,<br>- Al-Kuran - wyjaśnił mi Hamid, domyśliłem się więc, że to fragmenty sur,<br>przykucnął, rozgarnął szarawary, wyjął to, co w naszej rodzinnej gwarze nazywaliśmy apintasem, i załatwiwszy się, zaczął starannie polewać wodą z dzbanuszka, cieniutki strumyczek zwilżał mu go, on zaś drugą ręką starannie się