świnka światła nie znosiła. Małpiego rozumu dostawała na widok świeczki. Później, jak świnka ciotkę w palec ucięła, to i macać ją przestała, tylko żarcie jej donosiła.<br> Mówi ciotka do mnie: zamorduj, Grzesiu, prosiaka, kiełbasę ci odpalę.<br>Biorę ja siekierę, nóż, karabin, cztery granaty... (wołają: "Grzesiu, nie czaruj"). Idę do piwnicy. Pętlę z kabla założyłem jej na szyję i zrobiło się tak, że najpierw ja ją ciągnę po schodach, a później ona mnie naokoło podwórka. Kabel mi na ręku zacisnęła i ganiam za nią, siekierą wymachuję. Koło śmietnika zdołałem jej przypalantować celnie obuchem. Długa była na jakie półtora metra, a wysoka na