Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Relaks i Kolekcjoner Polski
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1988
i ... czary. W mrokach giną początki tej miejscowości, położonej nad środkowym biegiem Warty. Prawa miejskie już od 1255 roku!
Zbiegły się w okolicy ważne trakty handlowe. Mówią; że na rozstajnych drogach nie opodal miasta ukazywały się kiedyś przechodniom wyciągnięte ku niebu ręce. Ot tak po prostu - wyrastały jakby spod ziemi. Pewnego razu jeden z gospodarzy wracał z jarmarku do domu na wieś. A że interesy potoczyły się dobrze, po jego myśli, po transakcjach wstąpił z kumplami do gospody: I wtedy stanął jak wryty i wytrzeźwiał. Ujrzał wyciągnięte ręce i usłyszał jęki. Tajemnicze ręce ścisnęły spory głaz, a głos donosił: "O Boże, Boże
i ... czary. W mrokach giną początki tej miejscowości, położonej nad środkowym biegiem Warty. Prawa miejskie już od 1255 roku!&lt;/&gt; <br>Zbiegły się w okolicy ważne trakty handlowe. Mówią; że na rozstajnych drogach nie opodal miasta ukazywały się kiedyś przechodniom wyciągnięte ku niebu ręce. Ot tak po prostu - wyrastały jakby spod ziemi. Pewnego razu jeden z gospodarzy wracał z jarmarku do domu na wieś. A że interesy potoczyły się dobrze, po jego myśli, po transakcjach wstąpił z kumplami do gospody: I wtedy stanął jak wryty i wytrzeźwiał. Ujrzał wyciągnięte ręce i usłyszał jęki. Tajemnicze ręce ścisnęły spory głaz, a głos donosił: "O Boże, Boże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego