Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
chłopak! - I co?
- Zastrzelili go dzisiaj.
- Nie martw się. My i tak jesteśmy górą. Będziesz jeszcze dyrektorem, zobaczysz.
Obrócił się do Pieniążka i klepnął go w plecy: - Pieniążek, mordo jedna.
Ten od dłuższego czasu znów siedział za stołem cichutki i w sobie skulony, jakby najmniej miejsca chciał swoją osobą zajmować. - Pieniążek, ten chłopak będzie dyrektorem, ja ci mówię. Ja
też będę dyrektorem. Wszyscy będziemy dyrektorami. A ty prezesem. Gdzie idziesz, prezes?
Dziennikarz, mrugając mętnymi oczkami, wykonywał pod stołem rękoma i nogami szereg zwolnionych, papkowatych ruchów, obliczonych najwidoczniej na podniesienie się.
- Siedź, prezes! Gdzie chcesz iść?
- Nigdzie - mruknął Pieniążek. - Przemawiać będę.
Święcki
chłopak! - I co?<br>- Zastrzelili go dzisiaj.<br>- Nie martw się. My i tak jesteśmy górą. Będziesz jeszcze dyrektorem, zobaczysz.<br>Obrócił się do Pieniążka i klepnął go w plecy: - Pieniążek, mordo jedna.<br> Ten od dłuższego czasu znów siedział za stołem cichutki i w sobie skulony, jakby najmniej miejsca chciał swoją osobą zajmować. - Pieniążek, ten chłopak będzie dyrektorem, ja ci mówię. Ja<br>też będę dyrektorem. Wszyscy będziemy dyrektorami. A ty prezesem. Gdzie idziesz, prezes?<br>Dziennikarz, mrugając mętnymi oczkami, wykonywał pod stołem rękoma i nogami szereg zwolnionych, papkowatych ruchów, obliczonych najwidoczniej na podniesienie się.<br>- Siedź, prezes! Gdzie chcesz iść?<br>- Nigdzie - mruknął Pieniążek. - Przemawiać będę.<br>Święcki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego