przez Małego <br>Gnoja.<br><br>Podwórko czekało razem z dorosłymi i dziećmi, <br>na coś, co się miało wydarzyć. Dzieci obsiadły <br>trzepak.<br><br>Matka Marycha przewodziła grupie stojącej <br>przed bramą środkowej klatki.<br><br>- Do czego to musiało dojść - mówiła.<br><br>- Ludzi mają za głupich - gorączkował się <br>Cholewkarz.<br><br>- Jedno życie w gazetach, a drugie w domu <br>- dorzucił Pijus dziś wyjątkowo trzeźwy.<br><br>- Jezu, żeby tylko się co nie stało. - Matka <br>Marycha nie słuchała już, co mówią, lecz poddała <br>się niepokojowi.<br><br>- Nic się nie stanie, niech się pani o nich nie martwi, <br>już oni wszystko dobrze przygotowali, <br>akurat są Targi, pełno gości zagranicznych.<br><br>- Co tam komu z gości zagranicznych, jak