Tylko skrzydeł im brakuje.<br>- Alleluja, alleluja! - zaśpiewał fałszywie <br>Listonosz.<br>- I czego się drzesz, pęknięta basetlo. Lepiej <br>pomyśl, jak buzię Zenobii zatkasz. Ta, człowieku, <br>do żadnego bractwa nie należy. O miłosierdziu nie słyszała, <br>jak żyje. Da ci za te materace tak popalić, że popamiętasz. <br>Cienko będziesz śpiewał. Gorzkie żale, artysto.<br>- Ty, Pinokio, strasz swojego pradziadka. A materacy <br>sam nie brałem.<br>- Ale pomysł był twój, lunatyku.<br>- Zgodzili się.<br>- Dlatego mówię: kupa matołów. I umywam ręce. <br>Koniec sprawy, panowie; ciąg dalszy beze mnie. - Pinokio <br>ziewnął, zmrużonymi oczami odszukał gramolącego <br>się z trawy małego, odprowadził go wzrokiem aż za <br>róg domu, po czym odwrócił się