Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
nam wziąć tylko po walizcc. Matkę moją znał, gdyż parę razy towarzyszyła ojcu do Rzymu. Chciat uslyszeć, jak chorowała i jak umarła. Dalekie dni sprzed piętnastu lat stanęły mi przed oczyma jak żywe. Matka w Krakewie gotowała nam. Przyrządzając mięso, widać niezupelnie świeżę, skaleczyła się w palec i przyszło zakażenie. Piorunujące, tak że po dwudziestu czterech godzinach żyły jej ręki stały się niebieskie. Nie odstępowałem matki. Ojciec biegał po mieście w poszukiwaniu zastrzyków, których nigdzic nie można bylo dostać. Bez nich najlepsi lekarze, których ściągaliśmy do domu, byli bezradni. Skończyła po tygodniu, nad ranem, kiedy spałetn w fote1u obok jej łóżka
nam wziąć tylko po walizcc. Matkę moją znał, gdyż parę razy towarzyszyła ojcu do Rzymu. Chciat uslyszeć, jak chorowała i jak umarła. Dalekie dni sprzed piętnastu lat stanęły mi przed oczyma jak żywe. Matka w Krakewie gotowała nam. Przyrządzając mięso, widać niezupelnie świeżę, skaleczyła się w palec i przyszło zakażenie. Piorunujące, tak że po dwudziestu czterech godzinach żyły jej ręki stały się niebieskie. Nie odstępowałem matki. Ojciec biegał po mieście w poszukiwaniu zastrzyków, których nigdzic nie można bylo dostać. Bez nich najlepsi lekarze, których ściągaliśmy do domu, byli bezradni. Skończyła po tygodniu, nad ranem, kiedy spałetn w fote1u obok jej łóżka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego