Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kuchnia
Nr: 1
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
się gości czy nie, gotuje wszystkiego ogromne ilości, bo tak lubi. Od paru lat mieszka pod Warszawą, więc "miastowe lubią do niego wpaść niespodziewanie, żeby zobaczyć kawałek drzewa", a przy okazji coś zjeść. Wiedzą na przykład, że w sobotę jest u Najsztuba rosół, tak że zupa nigdy się nie zmarnowała. Piotr Najsztub lubi gości, ale nie znosi przesiadywania godzinami przy stole, więc gdy impreza się przeciąga, idzie spać, i nikt już się temu nie dziwi. Gdy spodziewa się najazdu znajomych, szykuje jakieś danie jednogarnkowe, choćby wołowinę po marynarsku. Przepis wyczytał w jakiejś książce w latach osiemdziesiątych, a pochodzi on podobno z
się gości czy nie, gotuje wszystkiego ogromne ilości, bo tak lubi. Od paru lat mieszka pod Warszawą, więc "miastowe lubią do niego wpaść niespodziewanie, żeby zobaczyć kawałek drzewa", a przy okazji coś zjeść. Wiedzą na przykład, że w sobotę jest u Najsztuba rosół, tak że zupa nigdy się nie zmarnowała. Piotr Najsztub lubi gości, ale nie znosi przesiadywania godzinami przy stole, więc gdy impreza się przeciąga, idzie spać, i nikt już się temu nie dziwi. Gdy spodziewa się najazdu znajomych, szykuje jakieś danie jednogarnkowe, choćby wołowinę po marynarsku. Przepis wyczytał w jakiejś książce w latach osiemdziesiątych, a pochodzi on podobno z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego