która w rękach filmowego reżysera Mariusza Trelińskiego przemieniła się w dynamiczny spektakl wzbogacony efektami laserowymi, podobnymi do tych, które stosuje sławny iluzjonista. Pojawia się też postać fruwająca pod sufitem, znacznie wyżej niż czynił to osobiście Copperfield, a zatem punkt dla naszego maga reżyserii. Ci, którzy widzieli wcześniej w Romie musical "Piotruś Pan", twierdzą, że również tam użyte zostały podobne środki wyrazu. A więc prestidigitator, reżyser musicalu i inscenizator opery narodowej mogliby się spotkać przy kawie i porozmawiać fachowo o tworzeniu współczesnego widowiska, przeznaczonego dla widzów wychowanych na kulturze obrazkowej. Pewne elementy są bowiem wspólne.<br><br>Z czego bynajmniej nie wynika, że nowe odczytanie