Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Oto gna on - z początku wierny postanowieniu: "Dość histerii, niech ucieka!" Oto coraz wolniej idzie ona, początkowo gnana gniewnym uniesieniem: "Nie chcę na niego patrzeć, jak on mnie traktuje!"
Dogonił. - Przecież- ja wcale nie dlatego, żebyś ty była na tym poziomie... usprawiedliwia się omijając nawet nazwę teatrzyku, potępionego przez podziemie. - Po prostu będę tam miał pewną robotę, no, rozumiesz, i muszę komuś się przyjrzeć...
- Ach, tak? Właśnie tak?... - gniew hamuje jej słowa. Wpadł z deszczu pod rynnę. Obserwuje ich ulica. Smętny żebraczy skrzypek, ukostiumowany w studencką czapkę, w zawsze jednakowej pozie wzruszającego zawstydzenia, zwrócony twarzą do muru, nie przerywa melodii Ave Maria
Oto gna on - z początku wierny postanowieniu: "Dość histerii, niech ucieka!" Oto coraz wolniej idzie ona, początkowo gnana gniewnym uniesieniem: "Nie chcę na niego patrzeć, jak on mnie traktuje!"<br>Dogonił. - Przecież- ja wcale nie dlatego, żebyś ty była na tym poziomie... usprawiedliwia się omijając nawet nazwę teatrzyku, potępionego przez podziemie. - Po prostu będę tam miał pewną robotę, no, rozumiesz, i muszę komuś się przyjrzeć...<br>- Ach, tak? Właśnie tak?... - gniew hamuje jej słowa. Wpadł z deszczu pod rynnę. Obserwuje ich ulica. Smętny żebraczy skrzypek, ukostiumowany w studencką czapkę, w zawsze jednakowej pozie wzruszającego zawstydzenia, zwrócony twarzą do muru, nie przerywa melodii Ave Maria
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego