Buchanan i Otto von Bismarck skutecznie zohydzili<br>ów termin), a raczej o konfrontacji kulturowej. Po pierwsze dlatego, że<br>język agresji nie dość, iż nie jest językiem chrześcijan, to jest<br>orężem ludzi słabych i niepewnych swych racji. Po drugie, celem wojny<br>jest zniszczenie, a nam chodzi o coś znacznie trudniejszego -<br>budowanie. Po trzecie wreszcie, bo linia frontu dzieli ludzi na<br>"swoich-dobrych" i "złych-obcych". A tu nie dość, że wszyscyśmy po<br>grzechu pierworodnym i że u przeciwników możemy znaleźć sporo dobra, to<br>jeszcze Chrystus, "który obie części ludzkości uczynił jednością, bo<br>zburzył rozdzielający je mur - wrogość" (Ef 2, 14), zanegował samą<br>istotę