Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Powrót do Breitenheide
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
nie pozwala na to, żeby przebywał w zwyczajnym szpitalu.
- Chciałbym, choć może to niedyskretne...
- Owszem. Ale pan powinien wiedzieć... To lepra.
- Lepra - powtórzył ze zgrozą.
Ni to niesmak, ni to pobłażliwy uśmieszek przemknął po twarzy doktora.
- Właśnie, trąd. Zaraził się w Afryce, mieszkał parę miesięcy w jakiejś wiosce. Wiadomo, fanaberie.
Pociąg gnał naprzód, pozostawiając w mroku tę odległą krainę, iskry z komina jak złocisty ogon wlokły się za wagonami i gasły na zboczach nasypu.
- Dlaczego w Breitenheide? Ludzie opowiadają sobie bzdury. Wczoraj popłynąłem do tej wsi, nic tam nie ma. Tylko nożem mnie o mało nie zakłuto.
- To proste. We wszystkich
nie pozwala na to, żeby przebywał w zwyczajnym szpitalu.<br>- Chciałbym, choć może to niedyskretne...<br>- Owszem. Ale pan powinien wiedzieć... To lepra.<br>- Lepra - powtórzył ze zgrozą.<br>Ni to niesmak, ni to pobłażliwy uśmieszek przemknął po twarzy doktora.<br>- Właśnie, trąd. Zaraził się w Afryce, mieszkał parę miesięcy w jakiejś wiosce. Wiadomo, fanaberie.<br>Pociąg gnał naprzód, pozostawiając w mroku tę odległą krainę, iskry z komina jak złocisty ogon wlokły się za wagonami i gasły na zboczach nasypu.<br>- Dlaczego w &lt;name type="place"&gt;Breitenheide&lt;/&gt;? Ludzie opowiadają sobie bzdury. Wczoraj popłynąłem do tej wsi, nic tam nie ma. Tylko nożem mnie o mało nie zakłuto.<br>- To proste. We wszystkich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego