samego - szukał rozmaitych chwytów i furtek, pisząc choćby Dziennik na przemian w pierwszej i trzeciej osobie... Czuł jednak, że w <q>"samej naturze mego wysiłku artystycznego tkwiła jakaś sprzeczność, moje utwory podważając formę były przecież stwarzaniem formy... i mnie osobiście określały coraz bardziej"</> (Dz IV 73). Jak z tych antynomii wybrnąć? Pocieszał się, mówiąc, że sztuka rodzi się ze sprzeczności.<br>Ale wiedział także, że na sprzeczności umiera.<br>Antynomie Gombrowicza zostały tak pomyślane, że nie można ich rozwiązać odwołaniem do jakiegokolwiek intelektualnego systemu. System bowiem - zwłaszcza filozoficzny - jest z konieczności porządkiem, a więc formą, w którą niejako "wchodzą" zjawiska, a także człowiek, który