oczodołów, a dwa jednakowe cienie, podkreślające kości policzków, rysowały kształt babcinej czaszki.<br>- Nie umiem sobie z tym poradzić - wyrwało się Aurelii.<br>Babcia przegryzła nitkę dużymi, mocnymi zębami.<br>- Z czym, dziecko? - spytała, spoglądając sponad szkieł.<br>- Ze śmiercią. Z tym, że naprawdę wszyscy musimy umrzeć.<br>- Ano pewnie, że musimy - spokojnie odpowiedziała babcia. - Podaj no mi ten biały kordonek. - Spojrzała bystro na wnuczkę i dodała: - Kto się urodził, musi umrzeć. - Poprawiła okulary energicznym ruchem i dorzuciła po chwili, od niechcenia, nawet nie wiedząc, jak silnie jej słowa zapadają w serce Aurelii: - Różne nam Pan Bóg daje zadania w życiu: umieranie jest też zadaniem. A