Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
mnie oświeciło, o co im szło. Odnalezienie kluczyków zajęło mi z kwadrans, do Warszawy pędziłem na złamanie karku. W sobotnie popołudnie szosy były luźne, kto się wybierał za miasto na weekend, już tam dotarł; na niektórych odcinkach porsche wyciągało ponad dwieście. Do biura Silver Lining wbiegłem około szóstej po południu.
Podekscytowana mina ochroniarza powiedziała mi od razu, że się spóźniłem.
- Byli tu z policji - poinformował mnie, nie wiadomo dlaczego szeptem. - Przewrócili do góry nogami całą recepcję i gabinet pana dyrektora. Zabrali jakieś płyty.
- Jest pan pewien, że to była policja, panie Heniu?
Nie widział ich legitymacji. Nie zażądał nawet pokwitowania za
mnie oświeciło, o co im szło. Odnalezienie kluczyków zajęło mi z kwadrans, do Warszawy pędziłem na złamanie karku. W sobotnie popołudnie szosy były luźne, kto się wybierał za miasto na weekend, już tam dotarł; na niektórych odcinkach porsche wyciągało ponad dwieście. Do biura Silver Lining wbiegłem około szóstej po południu.<br>Podekscytowana mina ochroniarza powiedziała mi od razu, że się spóźniłem.<br>- Byli tu z policji - poinformował mnie, nie wiadomo dlaczego szeptem. - Przewrócili do góry nogami całą recepcję i gabinet pana dyrektora. Zabrali jakieś płyty. <br>- Jest pan pewien, że to była policja, panie Heniu? <br>Nie widział ich legitymacji. Nie zażądał nawet pokwitowania za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego