Typ tekstu: Książka
Autor: Pinkwart Maciej
Tytuł: Dziewczyna z Ipanemy
Rok: 2003
że płomyki pochodni zaczynają pochylać się w głąb jaskini.
- Mówcie, panowie bracia! Jakoż aprobujemy ten plan? - odezwał się, wbrew swojej skromności, dziwiąc nieco starszych braci. To rzekłszy podniósł się bez szmeru i postąpiwszy w stronę drzwi, wiodących do kościoła, zauważył w nich niewielką szparę, przez którą dostawało się świeże powietrze. Podsunął się jeszcze bliżej i szarpnąwszy je mocno, chwycił czającą się za nimi skuloną sylwetkę w habicie. Postawił mnicha przed sobą i podsunął mu przed oczy pochodnię.
- Przebacz, panie... Sprzątałem kaplicę...
- Znasz go? - Bernard obszukał mnicha i wyciągnął mu zza pasa nagi sztylet. Gaston skinął głową.
- Tak, jeden z moich. Ciura
że płomyki pochodni zaczynają pochylać się w głąb jaskini.<br>- Mówcie, panowie bracia! Jakoż aprobujemy ten plan? - odezwał się, wbrew swojej skromności, dziwiąc nieco starszych braci. To rzekłszy podniósł się bez szmeru i postąpiwszy w stronę drzwi, wiodących do kościoła, zauważył w nich niewielką szparę, przez którą dostawało się świeże powietrze. Podsunął się jeszcze bliżej i szarpnąwszy je mocno, chwycił czającą się za nimi skuloną sylwetkę w habicie. Postawił mnicha przed sobą i podsunął mu przed oczy pochodnię.<br>- Przebacz, panie... Sprzątałem kaplicę...<br>- Znasz go? - Bernard obszukał mnicha i wyciągnął mu zza pasa nagi sztylet. Gaston skinął głową.<br>- Tak, jeden z moich. Ciura
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego