Wszystkie zbrojne armie, uczestniczące w afgańskich wojnach, ustawiały miny. Miały być śmiercionośną pułapką, ale także kordonem bezpieczeństwa. Nie ustawiano ich metodycznie, według planów i map, ale z dnia na dzień, w zależności od potrzeb. Nikt nie zaprzątał sobie głowy, by je oznaczyć czy choćby zapamiętać miejsca, gdzie rozciągnięto niewidoczne zasieki. Pola minowe pojawiały się wszędzie. Przecinano nimi drogi, mosty, wąwozy, przełęcze, zbocza gór, a nawet zwykłe pola ryżowe, wszystko, co mogło posłużyć za szlak przemarszu wrogich armii. Niektóre miny ustawiano tak, by zabijały ludzi, a nawet rozrywały pancerze. Inne tylko po to, by raniły, okaleczały.<br>Na pomysł, że kalectwo może okazać się