Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Przynajmniej w tych momentach, kiedy się na nich patrzy
Rozmowa przy stole zdawkowa. Skąpa. Podtrzymuje ją Maliński. Najczęściej zwracając się do mnie.
- A cóż to pan, cały dzień poza domem? - A tak się złożyło. - Biblioteka? - Nie, dziś nie. - Zwiedzanie? - Przeważnie. Pan Szumowski:
- Co pan dzisiaj zwiedził?
- Lateran. No i okolice. Połaziłem sobie zdrowo.
- A ja jutro mam znowu comitivę. Irlandzką. Pojutrze Brazylijczycy wracają. I tak w kółko. A tak by się chciało z panem pójść we dwójkę i po ludzku coś panu objaśnić, pokazać.
Ja: - Nie uciecze! Nie uciecze. Maliński:
- A póki co, na cały dzień się ucieka z domu. Nic
Przynajmniej w tych momentach, kiedy się na nich patrzy<br>Rozmowa przy stole zdawkowa. Skąpa. Podtrzymuje ją Maliński. Najczęściej zwracając się do mnie.<br>- A cóż to pan, cały dzień poza domem? - A tak się złożyło. &lt;page nr=74&gt; - Biblioteka? - Nie, dziś nie. - Zwiedzanie? - Przeważnie. Pan Szumowski:<br>- Co pan dzisiaj zwiedził?<br>- Lateran. No i okolice. Połaziłem sobie zdrowo.<br>- A ja jutro mam znowu comitivę. Irlandzką. Pojutrze Brazylijczycy wracają. I tak w kółko. A tak by się chciało z panem pójść we dwójkę i po ludzku coś panu objaśnić, pokazać.<br>Ja: - Nie uciecze! Nie uciecze. Maliński:<br>- A póki co, na cały dzień się ucieka z domu. Nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego