ciągnięto, czasami niesiono. Kamienista równina, na niej leżała rozwalona "Alkyone". I liczne inne wraki, sterczącymi żebrami wręgów przypominające szkielety morskich potworów. Crach miał rację, pomyślała. Statki, które bez wieści zniknęły na Głębi Sedny, nie uległy katastrofom naturalnym. Bogowie... Pavetta i Duny...<br>Nad równiną, daleko, sterczały w zachmurzone niebo szczyty gór. <br>Potem były mury, bramy, krużganki, posadzki, schody. Wszystko jakieś dziwnie, nienaturalnie wielkie... Wciąż za mało szczegółów, by mogła zorientować się, gdzie jest, dokąd trafiła, dokąd zaniosło ją zaklęcie. Twarz jej puchła, dodatkowo utrudniając obserwację. Jedynym dostarczającym informacji zmysłem stał się węch - momentalnie wyczuła formalinę, eter, spirytus. I magię. Zapachy laboratorium. <br>Brutalnie posadzono