Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fakt
Nr: 02.06 (31)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
ciąży. Wszystko było w porządku. Żadnych komplikacji. 31 maja 2001 r. pani Gabriela trafiła na porodówkę szpitala powiatowego w Czeladzi. Zajmowali się nią dwaj lekarze Tadeusz D. i Janusz K.
- Zwijałam się z bólu, a nie mogłam urodzić - opowiada Kochańska. - Prosiłam o cesarskie cięcie. Lekarze tylko wydarli się na mnie. Powiedzieli, że ordynator jest zwolennikiem naturalnych porodów! Tylko takie przyjmuje się w tym szpitalu, a oni nie mogą podważać jego decyzji!
Mijały minuty, całe godziny. Lekarze pomagali tylko w sposób... naturalny. Doktor D. wszedł na rodzącą i kolanami wypychał dziecko. Dopiero po trzech godzinach stosowania takich sposobów pojawił się ordynator Zbigniew
ciąży. Wszystko było w porządku. Żadnych komplikacji. 31 maja 2001 r. pani Gabriela trafiła na porodówkę szpitala powiatowego w Czeladzi. Zajmowali się nią dwaj lekarze Tadeusz D. i Janusz K.<br>&lt;q&gt;- Zwijałam się z bólu, a nie mogłam urodzić&lt;/&gt; - opowiada Kochańska. &lt;q&gt;- Prosiłam o cesarskie cięcie. Lekarze tylko wydarli się na mnie. Powiedzieli, że ordynator jest zwolennikiem naturalnych porodów! Tylko takie przyjmuje się w tym szpitalu, a oni nie mogą podważać jego decyzji!&lt;/&gt;<br>Mijały minuty, całe godziny. Lekarze pomagali tylko w sposób... naturalny. Doktor D. wszedł na rodzącą i kolanami wypychał dziecko. Dopiero po trzech godzinach stosowania takich sposobów pojawił się ordynator Zbigniew
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego