jej kakao, przynosiłem bukiety róż, rysowałem komiksy na gipsie i (modląc się, żeby nikt nie zobaczył) odgrywałem dzikie węże strażackie.<br>Mężczyzna jest dumny, kiedy u jego boku kroczy młoda żona, ale czasami bywa to nieco krępujące. Starała się być gościnną panią domu i zaprosiła na kolację moich kolegów z pracy. Poza tym, że indyk był twardy jak podeszwa, a mizeria słona jak Wieliczka, to, jak zauważył jeden z moich kolegów, Julka sama zjadła calusieńki deser. Nie wiedziałem, gdzie podziać wzrok... No i było też dojrzewanie. Jej, oczywiście. Ustawiczne trajkotanie nagle ustało, a rozmowy o "Pannie Nikt" zostały zastąpione przez dyskusje o polityce