jednak pokwitowania. Podyktuję panu treść. Ja, Andrzej X, mimo sprzeciwu rządcy Surmy zabrałem z majątku Maleń parę koni, zaprzęg i tak dalej, na własną odpowiedzialność. Poda pan swój adres, miejsce, gdzie się pan zatrzyma, i datę.<br>- Niesłychane! - krzyknęła pani Krysia. - Uszom nie wierzę!<br>Temperamenty rosły. Większość była teraz przeciw Surmie. Praktykanci, "narzeczona", Krysia, nawet pani Ina ganili stanowisko kuzyna Borowskiego. W imię czego chce chronić ruchomy majątek, dla kogo? A jednak Surma nie ustąpił. Andrzej nie chciał wystawić pokwitowania. Reidern w ogóle nie zabierał głosu. Obrażeni, żegnając się więcej niż chłodno, opuścili dwór. Szli rządkiem, garbaci od plecaków i worków przytroczonych