Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Ilustrowany
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1934
za straszliwy wróg? Nie baron, pokłócony z miejscowym baronem, nie biegusy włóczęgi, ni chąsa zbójecka. Więc kto?... Starsi wspominają, co słyszeli od swoich dawno zmarłych dziadów, o złych Hunnach pustoszących kiedyś, kiedyś chrześcijańskie dziedziny... Widno te czasy wróciły... Panie, miej nas w Swej opiece!...
Zarazem pośród krzyżówców poczynają się rozterki. Pryska dotychczasowy porządek. Szeregi mieszają się. Dotąd, od wyjścia z Clermont, Piotr Eremita szedł naprzód ze swoja gromadą. Ilość ludzi w tej gromadzie jedni obliczali na sto tysięcy, inni pięćdziesiąt tysięcy. Prawdy dokładnej nikt nie wie. Spisu wszak niema. Nie wiedzieć też, czy liczyć niewiasty, dzieci, kaleki, trędowatych i inne niezdary
za straszliwy wróg? Nie baron, pokłócony z miejscowym baronem, nie biegusy włóczęgi, ni chąsa zbójecka. Więc kto?... Starsi wspominają, co słyszeli od swoich dawno zmarłych dziadów, o złych Hunnach pustoszących kiedyś, kiedyś chrześcijańskie dziedziny... Widno te czasy wróciły... Panie, miej nas w Swej opiece!...<br>Zarazem pośród krzyżówców poczynają się rozterki. Pryska dotychczasowy porządek. Szeregi mieszają się. Dotąd, od wyjścia z Clermont, Piotr Eremita szedł naprzód ze swoja gromadą. Ilość ludzi w tej gromadzie jedni obliczali na sto tysięcy, inni pięćdziesiąt tysięcy. Prawdy dokładnej nikt nie wie. Spisu wszak niema. Nie wiedzieć też, czy liczyć niewiasty, dzieci, kaleki, trędowatych i inne niezdary
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego