Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
w przekonaniu, że matka podzieli jego zachwyt dla tego nowego, praktycznego wynalazku.

Ale matka na widak prysznica wydała okrzyk zgrozy. Przebrała się miara jej cierpliwości i zaczeły się wymówki.

- To po prostu wyrzucanie pieniędzy w błoto! I właśnie w chwili, kiedy czeka nas tyle wydatków! Jesteś zupełnie nieobliczalny... Coś podobnego! Prysznic!

- Myślałem, że się ucieszysz... - powiedział ojciec niepewnym głosem.

- Ucieszysz!... - powtórzyła z ironią matka. - To nie do wiary! Tu przeprowadzka, wyjazd do Warszawy, a on kupuje prysznic! Wyobrażam sobie, ile to wszystko musiało kosztować! Same niepotrzebne rzeczy... I jeszcze ten prysznic!

Ojciec usprawiedliwiał się tonem pełnym skruchy, zapewniał, że wszystko kupił
w przekonaniu, że matka podzieli jego zachwyt dla tego nowego, praktycznego wynalazku.<br><br>Ale matka na widak prysznica wydała okrzyk zgrozy. Przebrała się miara jej cierpliwości i zaczeły się wymówki.<br><br>- To po prostu wyrzucanie pieniędzy w błoto! I właśnie w chwili, kiedy czeka nas tyle wydatków! Jesteś zupełnie nieobliczalny... Coś podobnego! Prysznic!<br><br>- Myślałem, że się ucieszysz... - powiedział ojciec niepewnym głosem.<br><br>- Ucieszysz!... - powtórzyła z ironią matka. - To nie do wiary! Tu przeprowadzka, wyjazd do Warszawy, a on kupuje prysznic! Wyobrażam sobie, ile to wszystko musiało kosztować! Same niepotrzebne rzeczy... I jeszcze ten prysznic!<br><br>Ojciec usprawiedliwiał się tonem pełnym skruchy, zapewniał, że wszystko kupił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego