Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
Trudno jeść, kiedy kilkanaście par oczu spogląda ci w talerz. Dzieciaki żebrzą bez żenady, to zawodowcy, którzy na pierwszy rzut oka zorientowali się, że mogą liczyć na miękkie serca. Szkoły nie ma, bo rozwalili ją Serbowie, ojciec nie żyje, albo jest na wojnie, matka nie ma pracy, utrzymuje ich Merhamet. Przedwcześnie dojrzałe ośmio-dziesięciolatki, proponujące przyniesienie wódki czy sprowadzenie prostytutek. Za kilka lat oczywiście marzy im się armia i "rezanie zetnika". Innych perspektyw tu nie ma: to jeszcze nie Sarajewo, gdzie - paradoksalnie - jest względnie bezpiecznie, a ludzie próbują żyć normalnie. Tu o kilkaset metrów są Serbowie, sytuacja może zmienić się z
Trudno jeść, kiedy kilkanaście par oczu spogląda ci w talerz. Dzieciaki żebrzą bez żenady, to zawodowcy, którzy na pierwszy rzut oka zorientowali się, że mogą liczyć na miękkie serca. Szkoły nie ma, bo <orig>rozwalili</> ją Serbowie, ojciec nie żyje, albo jest na wojnie, matka nie ma pracy, utrzymuje ich Merhamet. Przedwcześnie dojrzałe ośmio-dziesięciolatki, proponujące przyniesienie wódki czy sprowadzenie prostytutek. Za kilka lat oczywiście marzy im się armia i <orig>"rezanie zetnika"</>. Innych perspektyw tu nie ma: to jeszcze nie Sarajewo, gdzie - paradoksalnie - jest względnie bezpiecznie, a ludzie próbują żyć normalnie. Tu o kilkaset metrów są Serbowie, sytuacja może zmienić się z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego