Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
liczyli też, że pod wieczór
ustanie zadymka śnieżna.
Po paru godzinach aura rzeczywiście poprawiła się. Zabrawszy
od Karpiele cztery pary nart, udali się w drogę. Brnęli
lasem przez wielki śnieg, dla bezpieczeństwa omijając drogę, aż
dotarli do Hali Ornak. Po przybyciu tego niesamowitego
ciężkiego odcinka ledwie trzymali się na nogach. Przemoczeni,
zziębnięci, marzyli tylko o odpoczynku. Na moment przystanęli.
Staszek pocieszał towarzyszy wyprawy:
- Do Hali Pyszenj już niedaleko. W schronisku osuszymy
się, zjemy coś gorącego, to i zmęczenie przejdzie.
Te słowa dodały sił jego trzem podopiecznym. Niebawem
znaleźli się na Hali Pysznej. Kiedy podeszli do schroniska,
stanęli jak wryci. Wszystkie okna
liczyli też, że pod wieczór<br>ustanie zadymka śnieżna.<br> Po paru godzinach aura rzeczywiście poprawiła się. Zabrawszy<br>od Karpiele cztery pary nart, udali się w drogę. Brnęli<br>lasem przez wielki śnieg, dla bezpieczeństwa omijając drogę, aż<br>dotarli do Hali Ornak. Po przybyciu tego niesamowitego<br>ciężkiego odcinka ledwie trzymali się na nogach. Przemoczeni,<br>zziębnięci, marzyli tylko o odpoczynku. Na moment przystanęli.<br>Staszek pocieszał towarzyszy wyprawy:<br> - Do Hali Pyszenj już niedaleko. W schronisku osuszymy<br>się, zjemy coś gorącego, to i zmęczenie przejdzie.<br> Te słowa dodały sił jego trzem podopiecznym. Niebawem<br>znaleźli się na Hali Pysznej. Kiedy podeszli do schroniska,<br>stanęli jak wryci. Wszystkie okna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego