z Ukrainy, przepytywali starych robotników i jeden sobie przypomniał, że w tamtych czasach przełaził z kolegami przez murek, żeby spokojnie wypić na cmentarzu, i pewnego dnia widzieli, że przywieziono kogoś ważnego, w cynowej trumnie, i nieobyczna jakaś rodzina go odprowadzała. A zakopali właśnie koło tego grobowca, gdzie miotły i wiadra. <br><br>Przychodziły setki listów. Od żołnierzy, młodzieży szkolnej i małych dzieci, bo już w czwartej klasie uczono o wojnie domowej. Przedtem matka się tym zajmowała, po jej śmierci na mnie się to zwaliło. Dorogaja Walentina Nikołajewna, nasz oddział ubiega się o imię Waszego ojca i bardzo byśmy prosili, żebyście nam przysłali fotografie