Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
z wozu , odchodzi.
Jasny cień niknie wśród ciemnych ścian, cichną kroki.
Miłe to, że Dobieski nie jest natarczywym durniem.
Odjeżdża zamyślony, lekko uśmiechnięty - tym razem wreszcie zauważono go. Nie myli się.
Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.
J est zmęczona, senna, przemarznięta.
Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.
Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże lustro.
Przystaje, zapala wszystkie światła.
Po raz pierwszy od bardzo wielu nocy i dni zatrzymuje się przed taflą kryształowego szkła.
Przygląda się sobie z uwagą. Ja również.
Niestety - ów biały akt
z wozu , odchodzi.<br>Jasny cień niknie wśród ciemnych ścian, cichną kroki.<br>Miłe to, że Dobieski nie jest natarczywym durniem.<br>Odjeżdża zamyślony, lekko uśmiechnięty - tym razem wreszcie zauważono go. Nie myli się.<br>Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.<br>J est zmęczona, senna, przemarznięta.<br>Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.<br>Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże lustro.<br>Przystaje, zapala wszystkie światła.<br>Po raz pierwszy od bardzo wielu nocy i dni zatrzymuje się przed taflą kryształowego szkła.<br>Przygląda się sobie z uwagą. Ja również.<br>Niestety - ów biały akt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego