Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
mnie czas.
Całuję pachnącą lubczykiem dłoń "pięknej Eleny".
Małgorzatka, pijana głosem Grzegorza i nalewką, całuje mnie prosto w usta .
Niełatwo będzie zapomnieć.
Zaczynam się śpieszyć.
Odchodzę.
W windzie znów nakładam masoński "Brylantowy Krzyż Komandorii Wschodu".
Blask szlifowanych szkiełek bardzo ładnie podświetla twarz adiunkta Rokity.
Ulice już opustoszały.
Wędruję przez park.
Przysiadam na chwilę na ławce, na której siedzieliśmy swego czasu z Małgorzatą.
Noc jest coraz cieplejsza.
Kiedy wychodziłem z domu, śnieg jeszcze skrzypiał pod butem.
Teraz patrzę na najbliższy, senny krzak bzu.
Kwitnie jeszcze śnieżną bielą.
Ale oto nadc hodzi lekka fala wiatru.
Zimowe kiście bzu zaczynają opadać.
Wiatr jest na
mnie czas.<br>Całuję pachnącą lubczykiem dłoń "pięknej Eleny".<br>Małgorzatka, pijana głosem Grzegorza i nalewką, całuje mnie prosto w usta .<br>Niełatwo będzie zapomnieć.<br>Zaczynam się śpieszyć.<br>Odchodzę.<br>W windzie znów nakładam masoński "Brylantowy Krzyż Komandorii Wschodu".<br>Blask szlifowanych szkiełek bardzo ładnie podświetla twarz adiunkta Rokity.<br>Ulice już opustoszały.<br>Wędruję przez park.<br>Przysiadam na chwilę na ławce, na której siedzieliśmy swego czasu z Małgorzatą.<br>Noc jest coraz cieplejsza.<br>Kiedy wychodziłem z domu, śnieg jeszcze skrzypiał pod butem.<br>Teraz patrzę na najbliższy, senny krzak bzu.<br>Kwitnie jeszcze śnieżną bielą.<br>Ale oto nadc hodzi lekka fala wiatru.<br>Zimowe kiście bzu zaczynają opadać.<br>Wiatr jest na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego