Teraz jest wieczór, ale ja poczekam. Do jutra rana nikt tu nie wejdzie, a jutro, może pan być dziwnie spokojny, zrobię piekło na całe miasto. Zawiadomię pańskich kolegów i zwierzchników, zawiadomię kontrwywiad, straż pożarną i prasę. Już mi nikt po cichu łba nie ukręci, jeśli zginę, to z dużym hukiem!<br>Pułkownik się okropnie zdenerwował.<br>- Czy pani oszalała? Kto ma pani łeb ukręcić?! Zaraz, spokojnie - zreflektował się nagle. - Co jest z tymi Palmirami?! O co chodzi?<br>- Chyba pan to wie najlepiej - powiedziałam jadowicie.<br>- W porządku. Załóżmy, że wiem, ale chcę to usłyszeć od pani. Cholernie lubię słuchać o tym, co sam zrobiłem