transakcja ze śmiertelnym wrogiem okaże się niepotrzebna. Gdyby tylko wiedział, jak poważnie jest ranny. <br>- Nu, czto s wami? - dopytywał się wystraszony nie na żarty Rosjanin. - Żywiotie? <br>- Żyję - odparł, czując jak drętwieje mu język. - Jestem myśliwym, ale nie dają mi pozwolenia na broń, jeżeli to załatwicie... żeby mi pozwolili kupić strzelbę... <br>Pułkownik majestatycznie, w milczeniu skinął głową. Po chwili otoczyli ich inni myśliwi, przecisnął się do niego Konczanin. <br>- Na miłość boską, panie leśniczy, co się stało?<br>- Nic... nic takiego - odrzekł słabnącym głosem. - Ładowałem panu pułkownikowi broń i postrzeliłem się... w udo... <br>Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale otoczyła go gęsta mgła, ugrzązł w