co mamy się dalej dręczyć? Może naprawdę lepiej, żebyśmy się pobrali.<br>Szczęsny wstaje, dłonie ociera - dłonie uwalane w węglu ociera o spodnie. Prosi, nie patrząc na nią, prawie surowo: Ano weź mnie za szyję... - Madzia przybliża swą twarz, usta, ale Szczęsny uchyla się od nich, bierze ją raptem na ręce.<br>- Puść - woła Madzia majdając nogami w powietrzu. Ja tego nie cierpię! Nie jestem lalką, żebyś mnie nosił! Ale on już wpółprzytomny zanurzył twarz w jej włosach, <br>to ją łachocze, więc mu się wyrywa:<br>- Szczęśniak! - protestuje. - Bo się zaraz pogniewam! - Dlaczego mi psujesz? - wyrzuca jej cicho. - Tysiąc razy, Magduś, tysiąc razy przecież