Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
krok. Teraz. Już. Wystarczy ręce wyciągnąć. Wyciągnąłem ręce. Pieśń wciąż szemrała z daleka, ale ręce opadły mi z powrotem. Nie teraz, za chwilę. I znów szedłem za nim krok w krok, a pieśń to wzmagała się, to cichła, a ja wyciągałem ręce i cofałem je, bo jakaś siła mnie powstrzymywała. Puszczajcie mnie. Puszczajcie. Jam policjantów morderca. Idę zabijać... Ktoś mnie za włos trzyma. Już za chwilę. Przy następnym oknie. Muszę. To czyn. To czyn wojenny. Dla Polski. To nie ja go zaduszę. To moimi rękami Polska zdusi Niemcy. To jak strzał z okopów. Ręce przybliżyły się do szyi policjanta. A jeżeli
krok. Teraz. Już. Wystarczy ręce wyciągnąć. Wyciągnąłem ręce. Pieśń wciąż szemrała z daleka, ale ręce opadły mi z powrotem. Nie teraz, za <page nr=208> chwilę. I znów szedłem za nim krok w krok, a pieśń to wzmagała się, to cichła, a ja wyciągałem ręce i cofałem je, bo jakaś siła mnie powstrzymywała. Puszczajcie mnie. Puszczajcie. Jam policjantów morderca. Idę zabijać... Ktoś mnie za włos trzyma. Już za chwilę. Przy następnym oknie. Muszę. To czyn. To czyn wojenny. Dla Polski. To nie ja go zaduszę. To moimi rękami Polska zdusi Niemcy. To jak strzał z okopów. Ręce przybliżyły się do szyi policjanta. A jeżeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego